piątek, 1 marca 2013

Rekomendacja E

Od czasów wybuchu kryzysu, upadku Lehman Brothers i ratowania przez rządy wielkich machin obracających kapitałem naiwnych, wszystko jest niby inne, lepiej nadzorowane, uregulowane i bezpieczniejsze. W Polsce, tak jak i w innych krajach, na celowniku są banki. Raz w lewo, raz w prawo zmieniane są przepisy, a na potęgę wydaje się słynne rekomendacje oznaczone wielkimi literami alfabetu. Teraz na tapecie mamy rekomendację T i kuriozalną sytuację, w której Komisja Nadzoru Finansowego łagodzi zasady przyznawania kredytów wbrew opinii jej szefów i pomimo że zaostrzała je właściwie przed chwilą, bo w 2010 r. Niby teraz chodzi o to, aby pobudzić konsumpcję kiedy gospodarka zwalnia. Pośrednio na pewno tak. Im więcej ludzie będą mogli pożyczyć, tym więcej wydadzą. Jeszcze bardziej pośrednio chodzi jednak o to, aby zabrać klientów parabankom, a żeby zarobić mogły banki zwykłe. Te drugie dają lepsze oprocentowanie, są bezpieczniejsze, powiedzmy więc, że można ulec ich lobbingowi i będzie to dobre dla klientów.

Zmiany rekomendacji potwierdzają, że trudno znaleźć w regulowaniu rynku złoty środek. Warto przy tym cofnąć się kilka lat i przypomnieć sobie, że wcześniej, gdy zaostrzano przepisy o warunkach udzielania kredytów, robiono to, bo ludzie pożyczali bez opamiętania, nie rozumiejąc do końca z jakim produktem finansowym mają do czynienia. Czy od tamtej pory aż tak wiele się zmieniło? Chyba nie aż tak wiele. Nadzór musi istnieć, jest bardzo potrzebny, ale operowanie mechanizmem rekomendacyjnym nie załatwi jednej, bardzo podstawowej sprawy. Rekomendacja? Edukacja! Kredyty konsumpcyjne są kuszące i łatwo ulec magii dostatniego życia na kredyt, tymczasem nikt nie pokazuje Polakom, jak się z takim narzędziem obchodzić. Przydałby się duży program edukacyjny, skierowany do osób, które takie kredyty najczęściej biorą. Wiadomo, że takiego zadania nie wezmą na siebie banki – nie będą podcinać gałęzi, na której siedzą. Więc w amoku wydawania i zmieniania swoich zaleceń zastanowić mógłby się nad tym polski nadzór. Najlepiej wespół z NBP.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz