środa, 20 lutego 2013

Bardzo zależna niezależność


Wydaje się, że świadomość jak działają poszczególne instytucje finansowe oraz jakie podstawowe haczyki mają ich produkty, jest wśród Polaków coraz większa. Oczywiście nadal wiele osób bez zastanowienia zgadza się na drogie konto walutowe, aby tylko uzyskać wyższe niż bez tego konta oprocentowanie lokaty lub w ciemno kupuje jako inwestycję ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy, który polecono mu w OFE. Bezrefleksyjne inwestowanie nadal niestety się zdarza. Ale z drugiej strony, szczególnie teraz, kiedy każdy bardzo szanuje każdą złotówkę oszczędności, coraz więcej osób sprawdza szczegóły, zadaje dodatkowe pytania. To bardzo dobrze. Tak samo jak dobre jest to, że powstają specjalne narzędzia i usługi, które ułatwiają analizy i porównania.

No właśnie. Każdy, kto jest spokojny, bo sprawdził usługę lub produkt finansowy w porównywarce lub u niezależnego doradcy i wybrał najlepsze podpowiedziane rozwiązanie, powinien natychmiast swoje błogie zadowolenie przerwać.

Dlaczego? Z  kilku powodów.
Pierwszy jest taki, że należy mieć świadomość, że doradcy i porównywarki sprzedają produkty tylko tych instytucji, z którymi się „dogadały”. Trzeba więc sprawdzać, z iloma współpracuje ten pośrednik/ta porównywarka, której chcemy zaufać. Może się okazać, że na rynku są produkty dużo lepsze dla nas, ale po prostu nie zostały wzięte pod uwagę. Nie wybraliśmy więc opcji najlepszej.

I druga sprawa. Porównywarki i pośrednicy pozwalają wybrać opcję najlepszą, to fakt. Ale najlepszą dla… nich. Jeśli już zasiądziemy w  wygodnym fotelu u doradcy lub przed ekranem komputera i uradujemy się zapewnieniem „doradzamy/porównujemy bezpłatnie”, zadajmy sobie od razu pytanie: nie zarabiacie na mnie, więc na czym zarabiacie? Otóż instytucje takie zarabiają na prowizjach otrzymywanych od instytucji finansowych. Stąd tylko jeden krok do konstatacji – bardzo słusznej zresztą – że doradca/porównywarka zasugeruje nam zakup tego produktu, na którym zarabia najwięcej. I ten produkt nam wciśnie. Tutaj wybraliśmy opcję najlepszą – tylko niestety raczej nie dla siebie.

Koniec końców okazuje się, że nawet instytucje, które tak dumnie obnoszą się ze swoją „niezależnością” i obiecują „obiektywizm”, trzeba oglądać przez lupę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz