czwartek, 7 lutego 2013

Akcje - jeśli nie teraz to kiedy?

Każdemu, kto dba o swój portfel i uważnie przygląda się możliwościom sensownego ulokowania własnych pieniędzy, prędzej czy później do głowy przychodzą akcje. Na ogół dzieje się to w momencie złym, bardzo złym lub nawet w najgorszym możliwym. Dlaczego?

Niewiele osób - oprócz oczywiście profesjonalistów - ma czas, aby głęboko i gruntownie analizować powiązane ze sobą światowe rynki kapitałowe, badać czynniki makroekonomiczne w kraju i za granicą czy z pełną starannością szacować ryzyko inwestycji w konkretne akcje na bazie analizy technicznej czy fundamentalnej. Większość z nas żyje innymi sprawami – pracą, którą wykonujemy czy życiem rodzinnym. Przy takim trybie życia decyzje o inwestycjach giełdowych podejmujemy nie na bazie czystych faktów, ale na bazie „przetrawionych faktów”, podawanych np. przez media. Czego dotyczą „przetrawione fakty”? Na przykład analizy stóp zwrotu z konkretnych akcji. Tak, informacja o ponadprzeciętnym zysku z papierów spółki X jest dobra, ale nie jest to w żaden sposób informacja dla nas! Jest to jedynie stwierdzenie faktu, że komuś udało się nieźle zarobić. W żaden sposób nie powinniśmy automatycznie traktować tego jako impuls do działania. Odwrotnie – do głębokiej refleksji skąd się wziął tak duży zarobek? I warto zdać sobie sprawę, że duże zyski biorą się z  tego, że teraz bardzo drogo, ale ktoś kupował, gdy rynek był bardzo nisko! I tu dopiero można znaleźć impuls do działania, choćby na teraz. Dobrego zysku z inwestycji w akcje nikt nigdy zagwarantować nie może (a jeśli to robi, to jest oszustem), ale przy obecnej sytuacji na giełdzie i jednoczesnym spełnieniu kilku warunków, lepsze okoliczności do zainwestowania w akcje mogą się przez długie lata nie trafić. O jakich warunkach potencjalnie dobrej inwestycji tutaj mówimy? Po pierwsze, inwestujmy tylko jeśli możemy sobie na to pozwolić, tzn. mamy odłożone pieniądze na wszystkie awaryjne sytuacje (choroba, utrata pracy), w portfelu kilka bezpiecznych narzędzi długoterminowego oszczędzania, czujemy się bezpiecznie, np. dzięki odpowiednim polisom. Po drugie, jeśli brak nam czasu i nie możemy analizować wszystkich dostępnych danych, czytać, liczyć, sprawdzać – zostawmy to owym profesjonalistom, którzy z tego żyją. Chodzi o specjalistów z TFI, które dla „zwykłych ludzi” są dostępne od zawsze (http://www.inwestycyjne-fundusze.pl/lista-funduszy/) lub instytucjom asset management, które dla „zwykłych ludzi” są dostępne od stosunkowo niedawna (http://www.moneymakers.pl/). Ważne, żeby instytucje, którym powierzamy pieniądze były objęte nadzorem KNF. Warunek trzeci: przyjmijmy raczej długi horyzont inwestycji, a w krótkim terminie trzymajmy emocje na wodzy. Wzięcie pod uwagę tych elementów nie daje gwarancji, ale na pewno zwiększa prawdopodobieństwo, że inwestycja w akcje będzie udana.

100% pewności co do zysku z akcji nigdy nie ma, bo akcje to zawsze jakieś ryzyko. Warto jednak też zadać sobie pytanie: „jeśli nie teraz, to kiedy?!”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz